Zmniejszanie kolejek do specjalistów przez jedynie słuszną władzę.
Od lat choruję na serce i już miałem nawet propozycję wszczepienia tzw. stymulatora. W końcu jednak doktor kardiolog powstrzymał tę akcję i jakoś się kolebię.
Ostatnio jednak miewam bardzo niskie ciśnienie przy którym na filmach doktorzy zdejmują maseczki i bezradnie spuszczają głowy. Pokazałem wyniki pomiarów mojemu doktorowi pierwszego kontaktu, który wypisał mi skierowanie do kardiologa (zresztą to ten sam doktor od lat mnie dotychczas doglądający).
Niestety, zapisać mnie może przychodnia na wizytę kardiologiczną dopiero na przyszły rok – zatem bez zmian.
Bez numerka mogę przyjechać i liczyć na dobre serce (kardiologa). Skierowanie nie odróżnia pacjenta od innych i nie przyspiesza wizyty.
Drugi cios nastąpił dziś. Otóż nie ma leku przeciwzakrzepowego o nazwie Sintrom. Ani w aptekach ani w hurtowniach. Jest to lek ratujący życie – ale kogo to obchodzi w czasie wyborów? Przecież ja to nie elektorat tylko słaby, pojedynczy głos – chyba bez znaczenia….
Oczywiście, można kupić tzw. zamiennik pod nazwą acenocoumarolum – tylko kto mi powie ile go mam użyć skoro dawkę Sintromu ustalałem kilka miesięcy?
Paradoksalnie w każdej ulotce zapisano abym zwrócił się do swojego doktora po poradę – no ale w tym roku doktor nie ma “numerków” – i (jak w skeczu Stanisława Tyma i Zofii Merle) koło się zamyka.
Mogę zażyć nowy lek według własnych umiejętności i na własne ryzyko – bo władza oczywiście reformuje, bogato informuje
i niczym nie ryzykuje……
“Miłuj bliźniego swego jak siebie samego” – Panie Ministrze Zdrowia….
Szczęśliwych wyborów!