Epizod 3
Nowoczesność do polskiej motoryzacji zakradała się w latach 1980 kuchennymi drzwiami a może tylko szparą pod drzwiami….
30.04.1984 roku grupa rzutkich kolegów i koleżanek licealnych, zorganizowała w Radomiu bankiet z okazji X rocznicy pomyślnego zdania matury przez absolwentów VI LO im. Jana Kochanowskiego. Na obchody te zostałem jeszcze tym razem zaproszony i to z osobą tow. (towarzyszącą).
Ponieważ mój zatrudniony pracownik – kolega Andrzej Kwiatkowski, właśnie poprzedniego dnia profilaktycznie czmychnął w nieznane, unikając przewidywanej jak co roku w przededniu Święta Pracy, wizyty „smutnych panów ze Służby Bezpieczeństwa”, zamknęliśmy prowadzoną przez moją małżonkę i mnie firmę „Czyszczenia Odzieży Skórzanej i Futrzarskiej” na amen i udaliśmy się naszą Syreną Bosto świętować ową X rocznicę.
Słowo o Andrzeju. Poznaliśmy się poprzez tzw. Komitet Prymasowski, któremu przewodziła Pani Barbara Sadowska, poetka, matka Grzegorza Przemyka.
Komitet ten za poręczeniem i udzieleniem gwarancji stałego zatrudnienia, wyjednywał wcześniejsze zwolnienia z więzień, osób skazanych za przestępstwa przeciwko władzy państwowej takie jak na przykład „smarowanie powielacza farbą w piwnicy przy gołej żarówce”. Ewidentne przecież złamanie zasad BHP musiało w takich okolicznościach skutkować wyrokiem i odsiadką.
Z trzech takich „drukarzy” zwolnionych wcześniej przez władzę, najdłużej, bo blisko 30 lat pozostajemy w koleżeństwie właśnie z Andrzejem K.
I choć ostatnio nasze wizje przyszłej Polski znacznie się poróżniły, nie przeszkadza to nam pracować nad swoimi charakterami a opieka AAAndrzeja pomaga mi zwalczać moje ciągoty do intensywnego wspomagania kasy Jacka Vincenta R., podatkiem akcyzowym pochodzącym z kolorowych banderoli.
Wracając do tematu, pamiętam, że jeszcze przed południem 30.04.1984 roku nabyłem w firmie przy ul. Wrocławskiej w Radomiu wymienniki ciepła JAD, które w żaden sposób nie przypominały części do Syrenki Bosto.
Gdy nadszedł czas powrotu, kilkaset metrów od miejsca biesiadowania, naszą Syrenkę otoczyła grupa cywili. Okazali legitymacje SB i rozpoczęli przeszukiwanie. Wymienniki ciepła JAD okazały się najbardziej podejrzane jako potencjalny schowek na bibułę pierwszomajową, farby, elementy wyrzutni ulotek a nawet na elementy uzbrojenia.
Słowem sytuacja zaczęła być niebezpieczna. Należy tu podkreślić, że moja małżonka Elżbieta była wówczas w piątym miesiącu ciąży i tego typu sensacje ani jej ani Julce (ur. 20.09) z pewnością nie służyły.
I nawet nie myśleliśmy wtedy, czy był to przypadek, czy skutek młodzieńczych zapisanych gdzieś moich wybryków, czy uwagę zwróciła u służby SB w Radomiu warszawska rejestracja, czy po prostu nas ktoś zakablował.
Widocznie jednak przedstawione faktury zakupu i oględziny wymienników ciepła JAD zaspokoiły ciekawość patrolu SB, bo nie za długo pojechaliśmy dalej do domu.
Odpoczywałem więc sobie po świętowaniu na tylnej kanapie Syreny w najlepsze, gdy poczułem szarpanie mnie za rękę i usłyszałem pełen trwogi okrzyk małżonki.
Szarpał mnie wojskowy autostopowicz a żona Elżbieta, odwrócona do mnie trzymała w rękach …kierownicę od naszej Syrenki!
Samo auto jechało sobie spokojnie dalej, gdyż w tej trwodze, kierująca Syreną, przypominam, porządnie ciężarna już małżonka, zapomniała zdjąć nogę z gazu i je zastopować.
Podskakując na torowiskach tramwajowych, Syrena zatrzymała się w końcu sama na środku skrzyżowania ul. Grójeckiej z ul. Banacha i Wery Kostrzewy (obecnie Bitwy Warszawskiej 1920).
Wojskowy autostopowicz pomógł zepchnąć Syrenę na trotuar, gdzie dokonałem oględzin układu kierowania, zauważyłem, że w Syrenie Bosto o ładowności 800 kg, kierownica mocowana była JEDNĄ nakrętką pod klawiszem klaksonu. Wystarczyło wydłubać palcem ten klawisz i dalej, też palcami (nakrętka przecież nie kontrowana) odkręcić tę nakrętkę.
Możemy teraz po blisko 30 latach snuć domysły, czy nakrętka poluzowała się sama, czy też ktoś jej pomógł – ale to już inna historia….
Wnioski nasuwają się same: trudno jest kierować nawet Syreną gdy utraci się łączność kierownicy z masą, pojazd zatrzyma się bez kierowania sam ale może to być środek skrzyżowania, lepiej pilnować klawisza klaksonu i nie pozwolić nikomu obcemu go dotykać a szczególnie trąbić, porządnie dokręcać wszystkie nakrętki i śruby – albo wszystko razem……